– Bo to jest tak, że ja ciągle czegoś chcę i nie wiem czego. Wiercę się. Coś mnie ciągle uwiera, jakby za ciasne było. Oddychać nie mogę. Jadę życiowo na bezdechu. Niedowidzę. Astygmatyzm popełniam. Konwenansu ostrości nie łapię. Względność mnie rozprasza. Coś mnie tam drażni, gniecie okrutnie. Mrowi w opuszkach. Wargi drażni. Na rzęsach światło skupia. Kolana mnie bolą. Chciałabym już wstać. Ale. Popsułam coś i nie umiem naprawić.
– Nie, to nie to.
– To co mi jest?!
– Dojrzewasz. Proces to jest.
Zapraszam serdecznie!